Tomasz Krupiński - nieletni z odcinka 88 serialu "Sąd rodzinny". Sędzia Artur Lipiński postanowił rozpoznać jego sprawę. Zarzuca się mu, że piątego września dwa tysiące ósmego roku w Poznaniu dokonał średniego uszkodzenia ciała Patryka Turleckiego przez kilkukrotne uderzenie go pięścią w twarz, w wyniku czego ten doznał pęknięcia przegrody nosowej i stracił dolny ząb
Sędzia Artur Lipiński postanowił o rozpoznaniu sprawy nieletniego Tomasza Radwana, któremu zarzuca się, że w dniu dwudziestego szóstego sierpnia dwa tysiące ósmego roku porwał, a następnie uwięził dziewięcioletnią Aleksandrę Kaliciak, którego następnego dnia, to jest dwudziestego siódmego sierpnia dwa tysiące ósmego roku w
1.1.1 Sędzia Artur Lipiński; 1.1.2 Pełnomocnik Piotr Ostafi; 1.1.3 Pełnomocnik Justyna Koska-Janusz; 1.1.4 Woźny Krzysztof Ochenkowski; 1.2 Strony postępowania. 1.2.1 Powód Mirosław Waranowski; 1.2.2 Pozwana Dorota Waranowska; 1.3 Świadkowie. 1.3.1 Świadek Marta Karlicka; 1.3.2 Świadek Wojciech Nowotarski; 1.3.3 Świadek Weronika
Polski wymiar sprawiedliwości reprezentowali w Łodzi sędziowie: Jerzy Leder (Sąd Apelacyjny w Warszawie), Artur Lipiński (Sąd Okręgowy w Krośnie) i Anna Maria Wesołowska (sędzia w stanie
Strona zawiera informacje na temat godzin emisji (czyli kiedy leci) dla Sąd rodzinny.Jeżeli stacje telewizyjne planują w najbliższym czasie nadać audycję (premiera, powtórki) w sekcji najbliższe emisje umieszczone są informacje na temat jakiego dnia, o której godzinie oraz na jakiej antenie można obejrzeć program.
Były wrocławski adwokat i były celebryta trafi za kratki na półtora roku za oszustwo? Jest już prawomocnie skazany na wyrok w zawieszeniu. Ale do wrocławskiego sądu trafił właśnie
Patrycja Więckowska ma wreszcie szansę ułożyć sobie życie. Niestety jej były mąż próbuje jej w tym przeszkodzić. Patrycja dziewięć lat temu rozwiodła się ze swoim mężem Michałem i samotnie wychowywała ich syna Janka. Teraz związała się z Tomasz Kaźmierczakiem, z którym chce wyjechać na dwa lata do Chin i zabrać ze sobą Janka. Michał Więckowski nie chce się
Paweł Sobczak - prawnik, występujący w serialu "Sędzia Anna Maria Wesołowska", w którym gra prokuratora. W serialu zadebiutował w trzecim sezonie, w odcinku 172 gdzie oskarżał klientkę Magdaleny Wilk. Jest drugim najczęściej występującym prokuratorem (po A. Łacie).
Iwona Ziemiecka żąda rozwodu, bo za kilka miesięcy jej sąsiadka, Małgorzata Lewczuk, urodzi dziecko, którego ojcem jest mąż Iwony. Artur Ziemiecki nie przyznaje się do zdrady. Artur Ziemiecki twierdzi, że nie ma nic wspólnego z ciążą sąsiadki. Nie rozumie, dlaczego żona unika go i nie chce z nim rozmawiać. Piotr Ostafi stwierdza, że obecne tu strony są małżeństwem od
Świadczą o tym zabezpieczone ślady krwi, w tym tzw. rozbryzgowe, które nie mogły powstać, gdyby leżała nieruchomo. - Prokuratura przyjęła, że ciosy zostały zadane nożem. Zdaniem sądu, po charakterze zabezpieczonych śladów krwawych, nie da się ustalić jednoznacznie jakie to było narzędzie - dodaje sędzia Lipiński.
zruFYD. Sędzia Artur Lipiński , znany z telewizyjnego paradokumentalnego serialu "Sąd rodzinny" odwiedził Lidzbark Warmiński na zaproszenie Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Spotkał się w Lidzbarskim Domu Kultury z młodzieżą i wziął udział w konferencji pt. „Profilaktyka a zachowania problemowe dzieci i młodzieży”.Prawnik przyjechał do naszego miasta 10 listopada i młodym ludziom poświęcił kilka godzin. Najpierw spotkał się z uczniami gimnazjów, a później szkół ponadgimnazjalnych. Za każdym razem sala widowiskowa LDK była młodzieży przepisy prawa karnego i rodzinnego, między innymi ustawę o postępowaniu w sprawach nieletnich. Wyjaśnił na czym polega demoralizacja, jakie obowiązki i prawa mają młodzi ludzie i jak się to ma do ich wieku. Rozmawiał z uczniami nie tylko o łamaniu prawa w realu, ale też poruszył temat cyberprzemocy, hejtingu, trollingu i stalkingu, również o problemie uzależnień i ich tragicznych czasem skutków. Przestrzegł przed coraz powszechniejszymi tzw. tabletkami gwałtu. Opowiedział także o wielu zdarzeniach, które miały swój finał przed sądem, przestrzegając tym samym młodzież zebraną w sali widowiskowej Lidzbarskiego Domu Kultury. — Młodzi ludzie powinni się uczyć, bawić a nie wchodzić w konflikty z prawem — mówił między miała sporo pytań, na które sędzia Lipiński chętnie odpowiadał. Podobne tematy Artur Lipiński poruszał na konferencji, która odbyła się w tym samym miejscu wieczorem. Jej gośćmi byli już dorośli. Powitała ich w imieniu organizatora — Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Lidzbarku Warmińskim — Marzenna Fenkanin, po niej zaś głos zabrał burmistrz miasta Jacek Wiśniowski, który podziękował za przybycie sędziemu Lipińskiemu i oczywiście mieszkańcom. Po czym najbliższe godziny należały do gościa i widowni. Sędzia Artur Lipiński miał okazję przespacerować się między spotkaniami lidzbarskimi ulicami. Miasto bardzo mu się spodobało. Zapewne nas jeszcze odwiedzi. lubCzytaj e-wydanie Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:">kliknij Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Tego nie wiedzą sąd, warszawscy urzędnicy i tamtejsi policjanci. Skutek? Nie może ruszyć proces byłego prezesa TVP Piotra Farfała, którego były szef rzeszowskiej telewizji oskarża o pomówienie Sąd Rejonowy w Jaśle ma związane ręce. Urzędnicy z warszawskiego magistratu napisali do sądu, że Farfał nie mieszka tam, gdzie prawdopodobnie wynajmował dwa mieszkania, i nie wiedzą, jak go namierzyć. Podobnie odpowiedzieli stołeczni policjanci. W jasielskim sądzie osłupieli. - Przecież nie pytaliśmy o jakiegoś Kowalskiego, tylko o byłego prezesa TVP. Gdybyśmy naszym policjantom kazali odwiedzić jakiegoś człowieka i tam by go nie namierzyli, to szukaliby go nadal, ażby go znaleźli. A tutaj okazuje się, że ani urzędnicy, ani policjanci z Warszawy nie wiedzą, gdzie mieszka Piotr Farfał - dziwi się jeden z sędziów z Jasła. Boksowanie z adresami Sąd nie miał wyjścia i prywatny akt oskarżenia przeciwko Farfałowi, który złożył odwołany w marcu szef rzeszowskiego ośrodka Tadeusz Górczyk, musiał zwrócić. Sąd zobowiązał Górczyka, by sam ustalił, gdzie mieszka Farfał. - Tego typu przestępstwa zgodnie z prawem ścigane są z oskarżenia prywatnego. Obowiązek dostarczenia adresu oskarżonego spoczywa na oskarżycielu - uzasadnia sędzia Artur Lipiński z Sądu Okręgowego w Krośnie. - I się boksujemy z ustaleniem adresu zamieszkania pana Farfała - uśmiecha się mec. Arkadiusz Slisz, pełnomocnik Górczyka. - Zwróciliśmy się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, by podało nam adres byłego szefa telewizji. Czekamy miesiąc, nie mamy odpowiedzi - rozkłada ręce mecenas Slisz. Brak adresu zamieszkania Farfała powoduje, że proces przeciwko niemu nie może ruszyć. Przepychanki zaczęły się w czerwcu, gdy miało się odbyć posiedzenie pojednawcze. Ale do sądu Farfał nie przyjechał, nie stawił się też jego pełnomocnik. Obaj chcą, by proces przeniesiono do Warszawy. Sąd w Jaśle się nie zgodził. I jednocześnie zarządził przeprowadzenie tzw. wywiadu środowiskowego u Farfała. Wykonać go mieli stołeczni policjanci. Mieli sprawdzić jaki Farfał ma majątek, jak go zdobył, czy nadużywa alkoholu, czy bierze narkotyki, co o nim myślą sąsiedzi, czy był karany, a "zwłaszcza [informacje] dotyczące właściwości i warunków osobistych oraz dotychczasowego sposobu życia oskarżonego". Po co sądowi taka wiedza? - Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. W takich sprawach zawsze wydajemy zarządzenie o przeprowadzeniu wywiadu środowiskowego. W przypadku skazania może mieć on wpływ na wymiar kary - tłumaczy sędzia Lipiński. Wywiadu nie zrobiono, bo nie wiadomo, gdzie Farfał mieszka. Górczyk w pozwie podał trzy adresy, pod którymi były szef TVP może przebywać. Podał adres publicznej telewizji i dwa inne, gdzie Farfał zapewne wynajmował mieszkania. Sąd nie zapytał centrali TVP, gdzie mieszka obecnie prezes, gdy nie można było zastać go w mieszkaniach. Twierdzi, że to nie jego obowiązek. To może przez pełnomocnika Farfała udałoby się dowiedzieć, gdzie mieszka? - Być może, ale nie stosuję takich praktyk. Pełnomocnik nie ma żadnego interesu, by podawać adres swojego klienta. Możemy być też okłamani i proces znów by się wydłużył. Dlatego wystąpiliśmy do MSWiA - odpowiada mec. Slisz. Komornik siada na konto TVP Górczyk nie wie, gdzie teraz może mieszkać Farfał. Oskarżenia o pomówienie byłego szefa publicznej telewizji nie zamierza cofać. Szefem rzeszowskiego ośrodka TVP został 21 stycznia. Po niecałych trzech miesiącach Farfał go odwołał bez podania przyczyn. Odwołanie było gotowe 19 marca, Górczyk odebrał je pięć dni później. Poszedł do sądu, bo stwierdził, że zwolniono go bezprawnie. Farfał nie zapytał o zgodę Rady Powiatu Jasielskiego. Górczyk jest tam radnym. Dopiero 25 marca Farfał spytał radę, czy może odwołać Górczyka. W piśmie uzasadnił, dlaczego chciał to zrobić: "[...] Za nieuzasadnione koszty związane z wynajęciem samochodu wraz z kierowcą z firmy zewnętrznej do celów służbowych i prywatnych, zamiast skorzystać z floty samochodów TVP SA". Radni nie dali zgody na zwolnienie Górczyka. On sam twierdzi, że zarzut wyssano z palca. Z Farfałem wygrał proces za bezprawne odwołanie. Sąd Okręgowy w Rzeszowie niedawno nakazał byłemu prezesa TVP zapłacić Górczykowi odszkodowanie w wysokości trzymiesięcznej pensji - wyszło 38 tys. zł. TVP płacić nie chciała, więc komornik zajął konto telewizji, by ściągnąć pieniądze. I ściągnął. Górczyk nie daje spokoju Farfałowi. Twierdzi, że to, co Farfał napisał do radnych, jest pomówieniem. - Żądam przeprosin - mówi Górczyk. - W mediach? - pytam. - Nie. W piśmie do radnych - odpowiada. - To niewiele osób się o tym dowie - mówię. - Walczę o honor. Piotr Farfał przestał być prezesem TVP 19 września 2009 r. Nie udało nam się z nim skontaktować. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo
< Jolanta Witowska jest oburzona zachowaniem swojego byłego męża. Zostawił u niej swoją trzynastoletnią córkę, po tym jak wychowywał ją sam przez dziesięć lat. Witowska jest kobietą interesu i nie ma czasu zajmować się dzieckiem. Michał Witowski twierdzi, że nadszedł czas, żeby jego dorastającą córką zaopiekowała się matka. Michał nie potrafi już dłużej udźwignąć ciężaru samotnego ojca. Twierdzi też, że w okresie dojrzewania dziewczynce najlepiej będzie z matką. Czy trzynastoletnia Zuzia rzeczywiście jest aż takim ciężarem dla ojca? Czy matka zdecyduje się porzucić pracę, żeby się nią zająć? Obsada[] Pracownicy sądu[] Sędzia Artur Lipiński[] Pełnomocnik Piotr Ostafi[] Pełnomocnik Justyna Koska-Janusz[] Woźny Krzysztof Ochenkowski[] Strony postępowania[] Wnioskodawczyni Jolanta Witowska[] Uczestnik Michał Witowski[] Świadkowie i biegli[] Świadek Ewelina Ryman[] Świadek Katarzyna Więch[] Biegła Ewa Połączyńska[] Świadek Zuzanna Witowska[] Przebieg[] Stanowisko merytoryczne mecenasa Piotra Ostafiego[] Piotr Ostafi w imieniu swojej klientki wnosi o rozstrzygnięcie, że począwszy od kolejnego miesiąca po uprawomocnieniu się postanowienia w niniejszej sprawie miejscem zamieszkania małoletniej córki stron, Zuzanny Witowskiej będzie każdoczesne miejsce zamieszkania jej ojca, Michała Witowskiego. Klientka mecenasa niewątpliwie kocha swoją córkę, ale niestety w związku z licznymi i przytłaczającymi ją obowiązkami zawodowymi nie jest w stanie sprawować bezpośredniej i osobistej pieczy nad dzieckiem. Natomiast ojciec dziewczynki nie pracuje, jak najbardziej w dalszym ciągu mógłby tą pieczę sprawować, tym bardziej, że takie właśnie było rozstrzygnięcie sądu okręgowego, ustalającego rozwód i sytuację dziecka po rozwodzie. Stanowisko merytoryczne mecenas Justyny Koski-Janusz[] Justyna Koska-Janusz w imieniu swojego klientka wnosi o rozstrzygnięcie, aby miejscem zamieszkania Zuzanny Witowskiej było każdorazowe miejsce zamieszkania jej matki. Klient mecenas przez dziesięć lat zajmował się córką, był przy każdych jej sukcesach i porażkach, czynił wszystko, żeby w należyty sposób wychować córkę, natomiast z uwagi na okres dojrzewania Zuzanny i pojawiające się problemy w relacjach pomiędzy nią, a ojcem wskazane jest, ażeby w tym czasie córka zamieszkała u matki. Córka potrzebuje kobiecej opieki. W tych okolicznościach zasadnym jest, ażeby sąd rozstrzygnął, iż jej miejscem zamieszkania będzie każdorazowe miejsce zamieszkania matki. Zeznania wnioskodawczyni[] Wnioskodawczyni jest dyrektorem hotelu i ma własne centrum konferencyjne. Kobieta pracuje nie tylko dniami, ale niejednokrotnie też nocami. Ciągle jeździ po kraju i umawia się z klientami, a telefony jej się po prostu urywają. Zeznająca próbowała się porozumieć z byłym mężem w kwestii miejsca zamieszkania ich córki, ale nie doszli do porozumienia. Wszystko zaczęło się, kiedy uczestnik chciał wyjechać na urlop i poprosił kobietę, żeby zajęła się Zuzią. W dniu kiedy miał ją odebrać, przyjechał do niej z walizkami dziecka, zostawił jej ją i powiedział, że jedzie do Warszawy robić własny interes i układać sobie od nowa życia. Jolanta Witowska rozwiodła się z mężem dziesięć lat temu, kiedy ich córka miała trzy lata. Wnioskodawczyni miała wtedy bardzo dobrą pracę i nie mogła się zajmować dzieckiem. Sąd ustalił, że lepiej będzie, jak córka zostanie przy ojcu, na co oboje rodzice się zgodzili. Zeznająca przelewała uczestnikowi połowę swojej pensji jako alimenty dla Zuzi. Kobieta zarabia bardzo dobrze i dziesięć lat temu również jej wypłata była bardzo dobra. Pracowała tylko po to, żeby móc utrzymać córkę i żeby mogła ona, co jeść i żeby mogła spełniać swoje zachcianki. Jolanta Witowska zapłaciła chociażby dwa tysiące złotych za rok nauki gry na pianinie. Klientka Piotra Ostafiego nie ma czasu zajmować się Zuzią. Ostatnio miała bardzo ważną konferencję i nie mogła odebrać córki ze szkoły i nie mogła z nią spędzić weekendu. Wtedy córkę odebrała siostra zeznającej, ale takich chwil może być o wiele więcej. Kobieta opłaca wszelkie rachunki, a jej były mąż nie pracuje. Wnioskodawczyni próbowała wynająć opiekunkę dla dziecka. Była nawet na czterech spotkaniach, ale żadna z kandydatek nie spełniła jej oczekiwań. Jolanta Witowska utrzymuje, że naprawdę kocha Zuzię, ale ma bardzo odpowiedzialną pracę. Gdy Zuzia miała siedem lat, to zeznająca chciała ją wziąć do siebie. Kobieta mieszkała wtedy w Bielsku-Białej, kupiła większe mieszkanie, a jej siostra wówczas nie pracowała i mogła jej pomóc w pewnych momentach w wychowaniu dziecka. Jej mąż jednak wtedy mało nie oszalał z przerażenia. Michał Witowski twierdził, że nie może żyć bez córki nawet jednego dnia, a u niego w Szczyrku będzie lepiej, bo tam ma swoje koleżanki. Klientka Piotra Ostafiego zgodziła się dla dobra dziecka, ale wiedziała, że byłemu mężowi chodziło o pieniądze. Z tego co kobieta wie, relacje uczestnika z córką układają się dobrze. Gdy Zuzia jest u zeznającej, to zawsze pyta się, kiedy po nią przyjedzie tata. To u niego ma swój dom i tak to wszystko postrzega. Córka przebywa u Jolanty Witowskiej od dwóch miesięcy. Wnioskodawczyni nie miała w tym czasie problemów, żeby zapewnić córce opiekę, ale zawaliła przez to jedną konferencję. Przez córkę nie mogła wyjechać zagranicę i odbyć tam stażu. Zeznająca naprawdę kocha Zuzię, ale ma bardzo odpowiedzialną funkcję i jeżeli nie będzie jej wypełniała, to w końcu zwolnią ją z obowiązków dyrektora, a wtedy nie będzie, kto miał utrzymać dziecka. Poza tym nie można zostawić córki tak z dnia na dzień i Jolanta Witowska nie może wywrócić swojego życia do góry nogami. Jeżeli uczestnik zobligował się do tego, że będzie się nią opiekował, to powinien być konsekwentny do końca. Zeznania uczestnika[] Uczestnik może wrócić do zawodu i zostać reżyserem w Warszawie. Mieszka wraz ze swoją narzeczoną, z którą mają wspólne pieniądze. Zuzia to jedyna córka zeznającego. Mężczyzna nie osiąga praktycznie żadnych dochodów. Czasami pomaga w pracy w domu kultury w Szczyrku i otrzymuje za to jakieś trzysta złotych. Gdy trafi się jakaś praca w Bielsku-Białej w telewizji, to dostanie około tysiąca. Uczestnik mieszka w dwupokojowym mieszkaniu. Jeden pokój zajmuje zeznający wraz z narzeczoną, a drugi jego córka. Niedługo jednak przeprowadzają się do Warszawy i będą musieli wynająć coś małego. Michał Witowski naprawdę chce opiekować się swoją córką, ale ona jest w takim wieku, kiedy dorasta i potrzebuje matki. Zamyka się w sobie i jest przygnębiona. Wnioskodawczyni nie chce dziecka, bo ta przeszkadzałby jej w życiu, a Zuzia naprawdę bardzo potrzebuje matki. Są takie sprawy, o których rozmawiają tylko matki z córkami. Córka zeznającego zaczęła miesiączkować, nie powiedziała mu o tym, wdało się jakieś zakażenie i musieli pójść do ginekologa. Oboje byli skrępowani tą sytuacją. Michał Witowski ubiegał się o dziecko, ale nie mógł przewidzieć, że kiedyś to się może zmienić. Zuzia potrzebuje teraz matki, jest w takim wieku, kiedy dorasta i potrzebuje jej bliskości. Uczestnik mieszka obecnie ze swoją narzeczoną, a jego córka jej nie akceptuje. Katarzyna Więch chciała chociaż w połowie pomóc jej zastąpić matkę, ale Zuzia nie chce z nią rozmawiać, odtrąca ją, zamyka się w sobie, a zeznający nie wie, jak sobie z tym problemem poradzić. Jolanta Witowska rzadko widywała się z dzieckiem, średnio raz w miesiącu na dwa dni. Ostatnio jednak pojechały razem na dwa tygodnie na narty w góry i najwyraźniej ten wyjazd je zbliżył, bo jak tylko córka wróciła, to spytała się, czy może pojechać do mamy w najbliższy weekend. Pewnego razu, gdy poszli na pizzę dziewczyna powiedziała, że gdyby zamieszkała z matką, to byłoby jej na pewno lepiej, ale poinformowała go też, że nie zamierza z nim rozmawiać na temat tego, z kim się spotyka i na temat kobiecych spraw. Michał Witowski uważa, że jego była żona będzie dobrze opiekowała się córką. Zuzia naprawdę potrzebuje teraz matki. Zeznającemu zależy na tym, żeby zapewnić dziecku dobrą przyszłość. Uczestnik nie popiera wielkomiejskiego trybu życia i nie chciałby, żeby stanowił on pewny wzór dla córki. Nie chciałby również, żeby jego córka wychowywała się sama w dyskotekach. Michał Witowski wie, że jeżeli Zuzia nie zamieszka z matką, to może się to dla niej źle skończyć, a uczestnik nie będzie w stanie dobrze jej wychować. Sędzia informuje strony, że sytuacja ich córki jest w tym momencie dramatyczna, bo to rozwiązanie, które Artur Lipiński ma, jako sędzia w tej sprawie sprowadza się do tego, że powinien wyznaczyć rozprawę, ale w przedmiocie ograniczenia stronom władzy rodzicielskiej i skierowania dziecka do rodziny zastępczej lub placówki opiekuńczej. Niemniej jednak sędzia przeprowadzi rozprawę i postanawia wezwać świadka. Zeznania Eweliny Ryman[] Pierwszym świadkiem w sprawie jest Ewelina Ryman. Kobieta jest zdziwiona zachowaniem swojego byłego szwagra. Myślała, że Michał Witowski kocha Zuzię, bo zajmował się nią wiele lat. Strony postępowania nic pomiędzy sobą nie ustaliły. Uczestnik pewnego dnia zjawił się w mieszkaniu wnioskodawczyni, postawił walizki dziecka i wyjechał. Oni nie powinni tego załatwiać w sądzie, tylko usiąść i porozmawiać, bo to ich wspólne dziecko. Świadek dziwi, że jej siostra wniosła sprawę do sądu. Jolanta Witowska miałaby czas na to, żeby zająć się córką, bo wcale nie jest taka zapracowana. Wraca do domu o normalnych porach, tylko potem wychodzi na kolację z klientami albo na bankiet. Gdyby szybciej wracała do domu, to klienci zrozumieliby to, bo każdy ma życie prywatne. Strony postępowania powinny to załatwić w gronie rodzinnym, ale jej siostra nie odpuści, dopóki nie wygra. Dla Zuzi dobrze by było, gdyby wróciła do ojca, bo ma z nim lepsze relacje niż z matką. Świadek myśli jednak, że nastoletnia dziewczyna będzie miała więcej tematów do rozmowy z mamą. Zeznania Katarzyny Więch[] Przesłuchana teraz zostanie Katarzyna Więch. Kobieta mówi, że Michał Witowski zawsze był dla Zuzi jednocześnie, jak ojciec i matka. Bardzo kocha swoją córkę i nigdy się to nie zmieni. To nie jest tak, że uczestnik nie chce opiekować się dzieckiem. Rozmawiał z nią kilka razy i usłyszał od Zuzi, że chce do mamy i tylko dlatego podjął decyzję o podjęciu tej pracy, która zajęłaby mu bardzo dużo czasu. To nie jest tak, że uczestnik chce się teraz pozbyć obowiązku opieki nad dzieckiem. Dopiero po rozmowie z Zuzią zdecydował się przyjąć tą pracę. Jolanta Witowska ma bardzo dobry wpływ na dziecko i nie musi liczyć pieniędzy tak, jak zeznająca z narzeczonym. Kupuje jej różne ubrania i gadżety. Świadek nie wyobraża sobie, żeby córka uczestnika mieszkała w Warszawie z dala od matki. Zeznania Ewy Połczyńskiej[] Sędzia prosi biegłą do barierki. Ewa Połczyńska podtrzymuje złożoną do akt opinię, z której wynika, że Zuzia jest silnie związana z obojgiem rodziców, jednak dla jej dobra lepiej by było, gdyby to matka sprawowała nad nią pieczę. W drodze uzupełnienia biegła chciałaby dodać, że córka stron obecnie jest w wieku, w którym potrzebuje silnego wsparcia obojga rodziców. Przy wyborze miejsca zamieszkania powinno się brać pod uwagę opinię dziecka, zwłaszcza jeżeli ono samo podkreśla, z którym z rodziców chciałoby zamieszkać, a tak jest w przypadku Zuzi. Dziewczynka mówi, że chciałaby mieszkać z matką. Stopień rozwoju dziecka pozwala, żeby córka stron była słuchana na sali rozpraw, ale aby zapewnić swobodę i spontaniczność tej wypowiedzi przesłuchanie dziewczynki powinno się odbyć bez udziału rodziców. Zeznania Zuzanny Witowskiej[] Sąd przesłucha teraz Zuzannę Witowską. Na czas jej zeznań rodzice dziewczynki opuszczają salę. Świadek fajnie mieszka się z tatą, ale lubi być u mamy i chciałby z nią zamieszkać, bo ma lepszy komputer, jest laptop, a wnioskodawczyni cały czas nie ma, więc robi, co chce. Jolanta Witowska nie robi afery z tego, że zeznająca dorasta, a Michał Witowski jest tym przerażony i to jest paranoja, przez co nie mogą się dogadać. Zuzia nie chce mieszkać z ojcem, bo jedzie do Warszawy, znalazł pracę przy jakimś filmie. Świadek chciałaby tam pojechać, ale zostałby tam oddana do internatu. O tym powiedziała jej Katarzyna Więch, co spowodowało, że Zuzia zdenerwowała się na tatę i nie ma ochoty z nim rozmawiać. Oboje chcą się jej pozbyć, bo chcieliby mieć nowe dziecko. Gdyby nie było narzeczonej taty, to zeznająca wolałby z nim pojechać. Katarzyna Więch ciągle robi jej na złość. Mówi, że jej nienawidzi albo, że jest wstrętnym bachorem. Gdy świadek była raz z tatą na pizzy, to powiedziała mu, że nie lubi jego narzeczonej, bo miesza między nimi. Michał Witowski jest nastawiony przez swoją partnerkę, a Zuzia się nie boi, ponieważ narzeczona ojca ją straszy i popycha, przez co jej nie cierpi. Katarzyna Więch mówi jej, że udusi ją poduszką w nocy, jak będzie sobie fikać i nikt nie będzie za nią tęsknił. Katarzyna Więch utrzymuje, że to co powiedziała Zuzia jest nieprawdą. Kobieta stara się wychowywać ją, jak matka, pierze, sprząta i kryje ją przed ojcem. Zuzia dodaje, że jej tata jest najfajniejszy na świecie, gdy nie ma jego narzeczonej. Mogą pogadać i się powygłupiać, a jej mama się nią w ogóle nie zajmuje. Wcześniej powiedziała, że chce mieszkać z uczestniczką, bo to zawsze lepiej niż w internacie. Protokolantka prosi strony postępowania na salę. Ponowne zeznania Michała Witowskiego[] Sędzia informuje uczestnika o tym, co zeznała jego córka. Mężczyzna zaprzecza temu, że chciał ją oddać do internatu. Ponowne zeznania Katarzyny Więch[] Sędzia prosi do barierki Katarzynę Więch. Kobieta mówi, że wszystko kręci się wokół Zuzi. Jak kobieta ją przystopowała, to było dobrze, a Michał Witowski był z tego zadowolony, bo tak to by mu wlazła na głowę. Uczestnik każe narzeczonej jeszcze dziś wynieść się z jego domu. Ma do niej pretensje, że skrzywdziła jego córkę. Mowa końcowa mecenasa Piotra Ostafiego[] Piotr Ostafi w niniejszej sprawie podtrzymuje złożony wniosek. No cóż, znak naszych czasów – oboje rodzice, choć bardzo by pewnie chcieli z różnych względów nie mogą w pełnym wymiarze czasu opiekować się dzieckiem. Rzeczywiście może takich czasów dożyliśmy, ale to nie znaczy, że żadne z tych rodziców nie kocha Zuzi, mecenas myśli, że kochają oboje, ale myśli, że w tej chwili tym bardziej, w świetle tego, co tutaj usłyszeliśmy byłoby oddanie dziecka pod tą bieżącą opieką i wychowanie ojcu, który będzie mógł zrekompensować te ostatnie cztery lata, z pewnością jakże trudne dla Zuzi, która musiała żyć z osobą, która z jej domu rodzinnego zrobiła piekło. Mecenas myśli, że ojciec chętnie to wynagrodzi i dlatego uważa, że wniosek w niniejszej sprawie zwłaszcza w świetle tego, co tutaj słyszeliśmy jest zasadne. Mowa końcowa mecenas Justyny Koski-Janusz[] Justyna Koska-Janusz zgodzi się tutaj z mecenasem, że rzeczywiście zarówno wnioskodawczyni, jak i uczestnik kochają Zuzię. Może każdy na swój sposób, niemniej jednak to uczucie jest prawdziwe. Ta sytuacja rodzinna, jaka spotkała Zuzię w domu u klienta mecenas nie została przez niego w żaden sposób zawiniona. To Katarzyna Więch spowodowała, że życie Zuzi w domu rodzinnym u klienta mecenas było u niej dla niej bardzo ciężkie, było wręcz udręką, ale nie to powinno być tutaj najistotniejsze. Spotkaliśmy się tutaj, żeby rozstrzygnąć, u kogo Zuzia powinna zamieszkać, czy powinna być to matka, czy powinien być to ojciec, tak jak to wynika z orzeczenia sądu okręgowego, orzekającego rozwód. Sytuacja od momentu, kiedy ten wyrok został wydany, uległa zmianie. Role stron tego postępowania co do wychowania dziecka nieco się zmieniły. Należy pamiętać o tym, że obydwoje z państwa mają prawo być aktywnymi zawodowo, mają prawo zarabiać, mają prawo się realizować właśnie w swoich wyuczonych zawodach. Rzeczą stron postępowania jest pogodzenie pracy zawodowej z opieką nad dzieckiem. Do tej pory było tak, że to klient mecenas zajmował się Zuzią i radził sobie świetnie. Natomiast trzeba pamiętać o tym, że Zuzia dojrzewa, ona staje się powoli kobietą i bardziej w tej sytuacji potrzebuje kontaktu z matką niż z ojcem. Mając na uwadze dobro Zuzi, Justyna Koska-Janusz jednak podtrzymuje ten wniosek złożony na początku tej sprawy, że miejscem zamieszkania Zuzi powinno być każdorazowe miejsca zamieszkania jej matki. Ad vocem mecenasa Piotra Ostafiego[] Piotr Ostafi tytułem repliki chciałby wypowiedzieć dosłownie dwa słowa. Zuzia dojrzewa, staje się kobietą, osobą niemalże dojrzałą emocjonalnie, intelektualnie, pozwólmy jej wybrać, a ona dokonała wyboru, bardzo jasnego, tutaj na tej sali powiedziała, że zdecydowanie gdyby tylko nie obecność Katarzyny Wiech, chciałby zostać z ojcem. Mecenas myśli, że ten wybór także i tu pełnomocnik zgadza się z mecenas, dla dobra dziecka powinni uszanować. Ad vocem mecenas Justyny Koski-Janusz[] Justyna Koska-Janusz ripostuje, że mecenas poruszył tutaj bardzo ważną kwestię wyboru dokonanego przez dziecko. Oczywiście, jest to wyznacznik dla sądu, jeżeli chodzi o orzeczenie, gdzie dziecko powinno zamieszkiwać, niemniej jednak nie jest to jedyny czynnik, który powinien wpływać na ocenę tego miejsca. Dziecko nie do końca rozumie sytuację ojca, który nie radzi sobie w tym momencie z opieką nad dzieckiem. Postanowienie[] Sąd stwierdza, iż brak jest podstaw do zmiany orzeczenia w przedmiocie ustalenia miejsca zamieszkania małoletniej Zuzanny Witowskiej, które to orzeczenie zostało zawarte w wyroku sądu okręgowego z dnia szóstego czerwca dziewięćdziesiątego szóstego roku, orzekającego rozwód między Jolantą Witowską, a Michałem Witowskim. Sędzia przyzna się, że tą sprawę przyjął z ogromnym zażenowaniem, ale ta sprawa, sędzia ma takie wrażenie, jest znakiem czasu, słusznie mecenas powiedział – znakiem czasu. Dwoje rodziców, oboje wykształceni, oboje mają swoje domy, oboje mają pracę, bo uczestnik też już będzie miał pracę, oboje zdrowi, jedno dziecko mają, jedno dziecko, swój największy skarb, żadne to dziecko nie chce przyjąć. Na całe szczęście, że przy ogłoszeniu tego postanowienia nie było dziecka, na całe szczęście, że dziecko nie słyszało stron postępowania. Dobrze się stało, że doczekali końca procesu, a przede wszystkim wyszło na jaw, jaką osobą jest Katarzyna Więch, dla uczestnika najbliższą, bo on w pewnym momencie zapomniał o swoim dziecku. Skoncentrował się na swojej narzeczonej, okazuje się jakże niesłusznie, ale w porę zareagował i dlatego mając na uwadze tą postawę, tą w końcu tego dzisiejszego procesu, sąd doszedł do przekonania, że to dziecko dalej powinno mieszkać u uczestnika.